***(nie stało się nic...)
3 XII 2010r.
***
nie stało się nic –
cokolwiek stać się miało
to zalśniło i zgasło
przytłumione wspomnieniami
gdzieś ja i ty
wpisani w cztery puste ściany –
nagle ona i on
mimowolnie przywołani myślami
przerwane objęcia
urwane wpół pocałunki
rozsypane po ciałach
niedokończone pokątne dotyki
pożądanie ma w sobie czasem
coś z pocieszenia
niekoniecznie spełnionej perspektywy
chwilowej przynależności
została nam samotność
przez jedną chwilę niesamotna
ta co wybuchła między naszymi ustami
oplotła mnie twoimi dłońmi muskała
spojrzeniami
i umarła cicho
w dwóch skrajnych stronach łóżka
ze zwykłej ludzkiej ostrożności
śmiertelnie chora na wyrzuty sumienia
B. , bo dzięki niemu znowu piszę...
Komentarze (5)
samotność jest najgorsza +
Samotność dwojga ludzi będących w czterech ścianach...
kiedyś tak sobie bliscy a dziś odlegli... Wszystkiego
dobrego w nowym roku... Pozdrawiam gorąco:)
Ładnie zaśpiewał W wierszu jest potencjał wyobraźni i
sens :)
takie chwilowe fanfary,olśnienia po prostu się
zdarzają.Wiersz ładny,smutny może nawet za bardzo+
Ojej, jaki smutny ten wiersz... pięknie namalowane
obrazy, pięknie o samotności... szkoda tylko że
zakończenie nie daje nadziei...