Nie wierzę...
Nie za bardzo przypomina to wiersz, ale musiałam to napisać...
Znów to samo:
wieczorna monotonia,
dołek, który się wciąż poglębia,
i te same piosenki,
choć trochę dające ukojenie.
Ohh Panie Boże!
Dziękuję ci za Flyleaf,
dziękuję za Lostprophets
i za System of a down.
Na dodatek ta myśl:
samobójstwo,
bo i po co żyć?
By co wieczór przeżywać to samo?
Nie dziękuję!
Choć...
podobno mam przyjaciół
i tego chłopaka,
który mówi że mnie będzie na wieki
kochał.
Lecz ja już nie wierzę im.
Nie wierzę mu.
Nie wierzę nikomu.
Nie wierzę w nic.
Jedyne co mi pozostało,
to wiara w to,
że Bóg jednak istenije
i tylko On może mi pomóc.
Tylko jak,
gdy ma na świecie gorsze przypadki?
Znów pigułki i nóż
lądują w moich delikatnych dłoniach.
Znów ta nieodpędzona chęć
skończenia z tym świat.
Znów jednak pojawia się lęk,
przed tym co będzie później,
po wszystkim.
Będę żałować.
Więc odkładam wszystko,
wracam do szarej rzeczywistości.
Po co?
A tak wszystkim powtarzałam, że nadzieja nigdy nie umiera... ;(((
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.