Nie zapomnę
Temu, który w ciszy, pod osłoną nocy opuścił nas…
Pamiętam ten dzień,
Pamiętam zbyt dobrze te łzy,
Wracają do nas w każdy dzień,
Gdy razem przy stole wspominamy
Twoją uśmiechniętą twarz.
Minęło już ponad dziesięć lat,
A ja myślę, że widziałam Cię wczoraj,
Czy zdążyłeś, chociaż powiedzieć:
”pa”?
Odszedłeś bez pożegnania.
Zniknąłeś sam.
Czułam smutek.
Czułam żal.
Byłam zła.
Wiesz, od tamtej pory nienawidzę świąt,
Wiesz, nie mogłam bez łez patrzeć
Na Twoje oczy mojej kuzynki,
Która nie wie co znaczy słowo
„tata”.
Ciągle w mojej głowie jesteś taki
dorosły,
A przecież miałeś tylko dwadzieścia pięć
lat,
Czy aż tak spieszyło Ci się tam?
Czy musiało być tak?
Przepraszam, że tak rzadko Cię
odwiedzam,
Zawsze żyłeś i będziesz w moim sercu.
Czuwaj nad nami.
Spotkamy się.
Na pewno.
I znów lecą łzy…
Komentarze (2)
Na mnie też kiedyś śmierć młodej osoby wywarła smutne
wrażenie.Chociaż śmierć sama w sobie jest smutna to
kiedy umiera ktoś młody...
Pamięć o osobie , która odeszła na zawsze...i
jednocześnie wyrzuty sumienia... takie jest życie.
Smutny, ale prawdziwy wiersz.