Niepodległość trójkątów
las oddychał powietrzem bez konserwantów
zapodzialiśmy się
w perspektywie nocnego grzybobrania
każdy pretekst dobry
myśli pyzate jak kobiety z obrazów
Rubensa
rozbieraliśmy swoje dusze
wieczór rozpachniał oddechy
ciemność uszczelniała usta
wiatr skrzypiał
nienastrojony chował się za horyzont
piersi
które sklejałem palcami garncarza
naobłoczne barany przeganiały
niespadające symbolicznie gwiazdy
w oddalającą się nicość
Kicz kiczów
a wtedy
doskonałość utrwalona w czarno – białym
kadrze
tajny zapis nowego przymierza
Komentarze (76)
Niezwykły, bardzo nietuzinkowy erotyk,
bardzo mi się podoba, choćby ta fraza z
garncarzem...:)
Pozdrawiam serdecznie Arku i też zapraszam do
przedostatniego mojego wiersza, chyba go nie czytałeś,
a może się mylę?...
Dobrej reszty niedzieli życzę :)