Niezmienność wyznań
Spoglądałem na północ oczy od słońca
mrużąc
Widziałem jak białą płachtą zakrywała
północ
Jakże pragnąłem by płachta w sobie miała
otwory
pozostawiając złotej jesieni, miejsca na
amory
Zakochani w sobie obsypywali się liśćmi z
topoli
Wróżyli z nich szczęście ,gdy ich nie ma to
boli
Wsłuchiwali się w szelest i razem nucili
melodię
Jesieni, jesieni za tobą złotą się dziś
modlę
Zaległa cisza strojny inaczej stał się nasz
zakątek
W nim chowaliśmy pod liście miłości
wątek
Przyjdzie nam na śniegu kreślić wyznania w
treści
piszę słowa, na białej płachcie, wiele ile
się zmieści
Wsłuchani w pieśń białego zimnego wiatru
myślimy bezradnie o czasie przemijania
na chwilę zagubieni w nowym naszym
światku
niezmienne pozostaną dla ciebie moje
wyznania
Autor: slonzok-knipser
Bolesław Zaja
Komentarze (2)
Bardzo ładny wiersz,delikatny i ciepły.
Pozdrawiam.
jesienne wyznania kolorowe i piękne:-)