Nigdy więcej?
proza
W lipcową niedzielę wybrała się nad morze.
Nie dosyć, że w zatłoczonym autobusie
stała
prawie na jednej nodze, to później z trudem
znalazła miejsce na strzeżonej plaży.
Lekki
wschodni powiew wiatru nieco łagodził
skutki
złotych promieni przypiekających
odsłonięte
części ciała.
Mając ochotę na drzemkę, przymknęła
powieki,
ale urok prysnął, kiedy plażowa piłka
odbiła
się od jej głowy. Starsza pani słuchała
Radia
Maryja, młoda kobieta nawoływała synka,
który
próbował sam wejść do wody. Inna mama
tuląc
do piersi, usypiała płaczące niemowlę.
Lodziarz wydzierał się w wniebogłosy,
namawiając plażowiczów do kupna lodów.
Nie wytrzymała: zerwawszy się na równe
nogi,
biodra przepasała pareo, wcisnęła na
głowę
ażurowy kapelusz. Spacerując po
promenadzie,
długo na niej nie zabawiła. Zniechęciła ją
głośna muzyka dobiegająca z zainstalowanych
na słupach głośników.
W powrotnej drodze do domu przyrzekła
sobie,
że nieprędko postawi stopy na plaży
podczas
letniego sezonu. I tak też uczyniła: póki
co
plażę zamieniła na las, nad morze powróci
z początkiem jesieni. Nie boi się
chłodu.
Komentarze (95)
Ciekawe i refleksyjne są
Twoje relacje z własnych
odczuć w różnych momentach
życia. Ja uwielbiam las,
jego tajemniczość, zapach
igliwia i ciszę.
Pozdrawiam.
Las i kąpiele słoneczne to bardzo dobry wybór +)
Mnie też już nie bawi tak zwany sezon.Chociaż lubię
muzykę nawet głośną ale wkurzają mnie gówniarze napici
którzy chodzą grupami i hałasują.Życzę zatem dobrej
pogody i wspaniałego wypoczynku.Pozdrawiam serdecznie.
nowika, to tak jak ja :) Dziękuję za wgląd do prozy,
pozdrawiam.
moja plaża przez cały rok jest pełna
ludzi...(sanatoria) jednak wolę plażę po sezonie
letnim :-)