Z nikąd pomocy
Na schodach czarnej melancholii
Usiadła myśl niepoukładana.
Litością prosi by ją ktoś uwolnił,
A ciemna noc w niemocy usłana.
Niewiedzą promienie książyca się smucą,
Blaskiem nadziei gwiazdy migocą,
W myślach pragnienia się kłócą,
Oczywistością rozsądku nie złocą.
I płacze myśl, w swej melancholii
samotna,
Nie umie rana doczekać w spokoju.
Obwiniając siebie, że ów los ją spotkał,
Cierpi w zadumie, nadziei i znoju.
Komentarze (2)
wielki niepokój włada Tobą! Ale nadzieja Cie nie
opuszcza.
Dosyć nostalgiczny z wplątanym wątkiem miłosnym /
przemyśleniami. Pozdrawiam - Wojtek:)