noc...
***
wyczekująco dotknęłam płomienia
oddychał spokojnie i bez pośpiechu
uchylił się zręcznie pod naporem palca
ale chcąc nie chcąc dał mi cząstkę ciepła
sprawiając że linie papilarne na drżącej
dłoni
pachniały palącą ciszą
poczułam jak patrzy na mnie roziskrzoną
źrenicą
i myśli moje stęsknione stopiły się we
łzach
kiedy przytulić zapragnęłam świeczkę
a ona powoli zagasła
noc nie czekając wniknęła
w pustkę chwili
przynosząc sen nagi i mroczny
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.