A nocą...
...gdy zasnąć nie mogę...
Cisza.
Ciemność.
Tylko oddech słyszę.
Palce muskają, niczym słońca promienie
Zmarszczki na rzece, jedwabiem skóry
przestrzenie
Pokryte.
Ukryte pod skórą dudnienie,
Krwi w skroniach szemrzenie.
Dotyk delikatnie fakturę bada skóry,
Ciało z Ciałem równają temperatury.
Gdy myślę, że skończy się to czymś
więcej,
Okrutnie ciężko w ładzie trzymać ręce.
Liryka wymyślam,
By dech uspokoić.
O Tobie rozmyślam,
Duszę Twą napoić
Pragnę marzeniami,
Czarów girlandami,
Westchnieniami,
Pomysłami,
Oczami
Mymi, gdyż nimi Cię chłonę.
Tak zerwać dzielącą zasłonę,
Wyrwać z okowów snu marzenia,
Dążąc po prostu do ich wypełnienia.
Całuję Cię w myśli,
A nuż Ci się przyśni,
Ja sam spać nie mogę,
Ciągnąc Amora za nogę,
Gdy lata tuż pomiędzy
Jawą,
A
Zjawą.
Ostanę w tej nędzy
Uczuć, co opisu w języku nie mają,
Słów takich to sami Frankowie nie znają.
Och, móc tak wyrazić, być zdolnym cześć
oddać,
Winien Tobie jestem bez próby się nie
poddać.
Dla Ciebie.
Komentarze (18)
Bardo piekny, rozmarzony wiersz. Pozdrawiam milutko.
Dziękuję Waldi :)
Winien Tobie jestem bez próby się nie poddać.. ładny
wiersz miło było przeczytać ..