nocny deszcz
żurawie znowu wyszywają
ściegiem puszystych westchnień
na nieba szafirze
miłosne wyznania
w kolorze twych oczu
kolejne podmuchy wiatru
niosą woń odległych marzeń
szumiących w wierzbach
kolorami rozkoszy
mdlejące słońce liże
czerwienią skrzydła motyli
co skrzą się miłością
zmierzch cicho przeszedł
pod oknem moim
skąd patrze w niebo
już noc ukradkiem gwiazd tysiącem
czerń na moją głową plami
wstęgą ciszy opada na ramiona
kojąc zmęczone me zmysły
zastygłe w olśnieniu
czujące twój oddech
zaplątany w świerków igliwiu
księżyc połknęła kłębiasta ciemność
krople gwiazd deszczem
wystukują na parapecie twe imię
mokre od pocałunków
Komentarze (1)
Głos dam,bo "nowi" mało mają:)..Ale gdyby tak rymowany
z tych wysublimowanych słów złożyć..byłoby duuużo
lepiej:)..Naprawdę..M.