Noszę Nieśmiałe Marzenie...
Dzień,w którym Ją poznałem zmienił moje
życie
Jej oczy były w piękno obfite
Buzia jakby kreślona przez najlepszego
artystę
Uśmiech zachwytu warty
Jej zapach wspanialszy niż kwiaty
Już pierwszej nocy owładnęła moje sny
Pierwszy dotyk Jej ust zrobił ze mnie
niewolnika
Jej chciałem służyć i dla Niej być jak
Ktoś przy kim czuła by się bezpiecznie
A ja byłbym szczęśliwy już wiecznie
Niestety odebrała mi to spełnienie
Którym sama była
Ta rana na sercu długo będzie tkwiła
Była odzwierciedleniem moich modlitw
Teraz uciekła jak najdalej od nich
Od ramion też dlatego są puste
Trudno ale sam muszę zmagać sie z jutrem
Już nigdy nie stanę przed lustrem
Boję się ujrzeć pustkę w oczach
Bo zabrała mi radość i serce zgniotła
Nigdy nie była a teraz jest zimna i
oschła...
Mimo to noszę nieśmiałe marzenie w duszy
Że kiedyś jeszcze będzie chciała poczuć
smak ust mych...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.