Obojętność
Obojętność
Bezustannie krzyczę, wołam.
Mego głosu nikt nie słyszy.
Przez tę głuszę przebić się nie zdoła.
Błąka się po martwej ciszy.
Potrzebuję dziś pomocy, wsparcia,
Potrzebuję pokrzepienia.
Moich gorzkich łez otarcia.
Nikt nie skory jest do przytulenia.
Wszyscy jakby martwi, niby cienie.
I zajęcia tylko sobą.
Tego stanu chyba już nie zmienię.
Smutek twarzy, ich ozdobą.
I z letargu już się nie obudzą.
Zapomnienie w nich panuje.
A w miłości serca swoje studzą.
Obojętność dzisiaj ich buduje.
Co uczynić? jak poruszyć serca podwoje.
By się znowu radowało.
By odeszły gdzieś te trudy, znoje.
I otuchy znów nabrało.
Usłysz głosu tego wołanie.
Wyciągnij pomocne ręce.
Otwórz serce na błaganie.
A ja Tobie się odwdzięczę.
Sławek
12.03.2007
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.