Oda do Nadziei
Klimat powiedziałabym raczej, że podniosły i patetyczny, ale taki miał być, bo wiersz pisany był zgodnie z wymogami warsztatów poetyckich ;)
Czarne wstęgi oplatają,
więżą umysł, w pętach ciało…
Nadziejo! Przybądź z orszakiem,
w którym wesele i radość gości,
a jasnością nabrzmiałe zorze
zduszą mroku panowanie.
Przybądź nocą rozedrganą,
kiedy sępy rwą na strzępy
moją somę, moją psyche.
Nadziejo! Tyś jak z kwiecia utkana
misterna koronka, co ciało przyozdabia
niby pannę młodą, dodając jej wdzięku,
radosnego piękna, czyniąc, że się czuje
wszechświata królową.
Nadziejo nasza! Klejnocie żywiczy,
coś niejedno istnienie ocaliła od zguby,
gdy podając rękę, rzucając kotwicę,
do portu szczęśliwości sprowadziłaś
człeka.
Ty wzbogacasz w radosne, uśmiechnięte
krwinki
krwioobieg żywota, nagle wyblakłego
i każesz, by mieczem siły, co w dłoń jego
wkładasz,
pokonał w walce wroga, który nań
nastawa.
O, Siostro Wiary i Siostro Miłości!
Pozostań także ze mną po krańce oddechu,
daj moc, by odpędzić tę zmorę Niepewność
i Strach, co pożera stopniowo od
wewnątrz.
Więc, Nadziejo, przesiąkaj przez twardą
skorupę,
by użyźnić jałowe, bez marzeń ugory
i zasiać ziarno, z którego wyrośnie
nowy pęd zieloności,
wigorem szalony.
Komentarze (47)
Bardzo wymowna refleksja o nadziei szczególnie, ale i
o wierze i miłości z podobaniem też dla puenty,
pozdrawiam ciepło, śląc serdeczności.
Piękny wiersz - jak modlitwa do pani Nadziei. Niech
spełnią się oczekiwania. Pozdrawiam serdecznie z
podobaniem. Udanego dnia wypełnionego serdecznością:)