Odejście
przyszedłem do ciebie o zmierzchu
z zachodzącymi promieniami słońca
na wzgórze to samo co zawsze
gdzie cię poznałem
gdzie cię uwiodłem
gdzie pierwszy
czekałaś na mnie
z zamkniętymi oczami
uśmiechnięta
położyłem się koło ciebie
nie mącąc snu twojego
nie mogąc
obserwując ciebie
niby japonka przyszłego męża
bojąc się oddychać aby
nie zmącić ciszy oddechu
i pocałować się bałem
by nie zbudzić cię
odszedłem dziś rano
w mgle porannej
przed odejściem
rozpaliłem stos
w ogniu zostawiłem ci
kartkę z wiadomością
pożegnalną
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.