Ogrodnik
Dla moich ukochanych bratanków- Kasi i Wojtka
Ogrodnik
W pewnym mieście żył staruszek
srebrnowłosy,
który co dzień gładził drzewa ciepłą
dłonią
w swym ogrodzie, co rozbrzmiewał pszczół
brzęczeniem
i upajał barwnych kwiatów miodną wonią.
On pochylał się z czułością nad pąkami
i rozdawał dzieciom jabłka uśmiechnięte
i podlewał miodem serca swe rośliny,
by jaśniało czysto piękno w nich
zaklęte.
Dnia pewnego w uroczystej cichej chwili
w ciepłym blasku różowego słońca wschodu
nasz staruszek srebrny ogród swój
pożegnał,
żeby stróżem już innego być ogrodu.
Ale kwiaty pamiętają jego imię,
uśmiechnięte jabłka rodzą wciąż jabłonie
i dla niego soki życia tętnią w
drzewach,
których kory dotykały jego dłonie.
Kalina Beluch
Pierwowzorem staruszka ogrodnika jest rzeczywista osoba- ś.p. o. Anastazy Barć, który przez lata opiekował się ogrodem Kościoła O. Kapucynów w Krośnie. Niestety parę lat temu odszedł z tego świata, żeby stróżem już innego być ogrodu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.