W ostatnia noc lata.
Kiedyś pójdę sam po zapomnianych torach,
a słońce będzie świecić mi w twarz
pomarszczoną.
Skóra stóp stwardnieje od drewnianych
podkładów,
na których każdy stukot pociągu oddał
znamię.
Pójdę wśród drzew, w letnią noc pełna
gwiazd.
W ostatnią noc lata, które da mi wreszcie
wolność.
Będę sam, a może będę samotny. Kto wie?
Może pójdę z wiatrem w resztce siwych
włosów.
I aż się nie skończy świat, aż ja się nie
skończę,
będę szedł po jeszcze jeden oddech, ostatni
już.
Nim mnie dopadnie blady świt i serce
wydrze,
ja już daleko stąd oczy dla innych otworzę.
Komentarze (2)
Wprost zakochałam się w ostatniej strofie.
Chciałoby się prosić o więcej. Pięknie!