padlina
wtulam się w ciemność
po brzegi wypełnioną ciszą...
łapczywie chwytam w płuca
każdy łyk powietrza,
który tak usilnie
próbuje mi się wydrzeć...
ściskam w dłoniach
kolce róż...
krwawe łzy
spływają po płatkach
na zawsze zmieniając
biały kolor ich...
a ja zaciskam
mocniej pięści
by krwi płynęło
jeszcze więcej...
nie pytając czy możesz
wtargnąłeś do mego serca...
wbiłeś w nie gwoździe,
skroiłeś je nożem...
i zostawiłeś...
padlinożercom...
otwieram dłonie...
wiem, już nic nie pomoże...
zamykam oczy
i tonę...
w krwi, którą wypluły płatki,
której nie wypiły robaki...
tonę...
w ciemność i ciszę wtulona...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.