Paradoks zmienności
Zamarzło mi serce,
sopli cieki zbieram.
Jak pleśń zbladło szronem,
bez ciepła umieram.
Zimne mam oddechy,
płuca posiwiały.
Śnieg jak mleko piję,
żeby odtajały.
Nie mów, że to minie,
stopnieję na Wiosnę.
Wszystko przeszło lodem,
zimne, bezlitosne.
Jutro przyjdzie Lato,
kwiatów pęk nazbierasz.
Wiem, że tak jak one,
i Ty już umierasz.
Nie każ mi Cię szukać,
gdzieś na tęczy końcu.
Bo jak płatek śniegu,
roztopie się w Słońcu.
Komentarze (12)
Szkoda, że tylko w wierszach :(
można zakochać się w twoich wierszach....
Niech jutro zaświeci słońce i ogrzeje serce. Cieplutko
pozdrawiam
Podoba mi się ten wiersz,choć jest bardzo smutny.
pomimo chłodu -wiersz podoba się przyjdzie wiosna a z
nią miłość gorąca:L-)
pozdrawiam.
Dorotko mam nadzieję,że nie gniewasz się za to mleko
ze śniegu:)
rozumiem Cię
pozdrawiam
+ dla Ciebie
czyli jednak zima... szkoda, że tak w te pory roku nie
po drodze...
Lato powinno być z małej. Bo kojarzy się z Grzesiem :)
Wiersz z łezką.
Jestem zauroczona, piękne obrazy poetyckie i rytm.
Nawet, jak będą się czepiać rymów gramatycznych, to
moje zauroczenie nie minie. Pozdrawiam :)
Krzemianko,można pisać zaimki małymi literami,ale gdy
piszę się wiersz w formie listu (tak jak ja),podkreśla
się szacunek do tej osoby pisząc właśnie owe zaimki z
dużej litery.
A o porach roku to nie wiem,ale myślę że jako nazwa
własna pisze się z dużej.Dziękuję za głos.
Ładnie o gasnącej miłości. Myślę, że nazwy pór roku,
oraz zaimki "ty", "cię" powinny być pisane z małej
litery, ale może się mylę. Miłego wieczoru.