Pat
chcesz porozmawiać o liściach
ale tak zwyczajnie przez okno
które z szelestem reguluje
półprzytwartość zdarzeń
wszytą korzeniami w ziemię bezpiecznie
na wzór dmuchawca
cierpliwie powtarzasz że jakoś się ułoży
w suche sterty i ulegnę
złudzeniu zazielenienia,
i dam się połknąć
mimo że przy stałym nachyleniu osi
ten kolor nie ma przyszłości
odgarniam włosy by lepiej zrozumieć
klinoński język cichnącego
drzewa i pocieszeń
które wytrzepujesz z okna
bo ty mimo wszystko masz chęć
zajęcia dość poważnego miejsca
wśród kwiatów czereśni
bez przebierania
w pudełku czekoladek
jak byś naprawdę wiedział co ma być
pomiędzy ustami
w gambicie liści
Komentarze (2)
Niezmiernie mi się podoba... świetne słowa.
Bardzo podoba mi się Twój wiersz, odnosze wrażenie, że
doskonale posługujesz się słowem...Brawo!