Pierwszy dzień
Pierwszy dzień wiosny,
przeszedł bez echa.
Bo jaka była,
z tego pociecha.
Kalendarz owszem,
datę wyznaczył.
Lecz klął nie będę,
proszę wybaczyć.
Mróz dalej trzyma,
śnieg nie topnieje.
Czyli tradycja,
już nie istnieje.
Aby Marzannę,
wrzucić do wody.
Najpierw skuć trzeba,
na rzece lody.
Bo nie popłynie,
skąd zresztą fala.
Pogoda na to,
nam nie zezwala.
I jak tu mamy,
tradycji sprostać.
Gdy biedną wiosnę,
wciąż zima chłosta.
Batoży śniegiem,
wiatrami miota.
Lepiej też nie jest,
ciągła sromota.
Pierwszy dzień wiosny,
miast cieszyć smuci.
Ale ja wierzę,
że ta powróci.
Kalendarz owszem,
ma z tym kłopoty.
Aura nie takie,
czyniła psoty.
Mróz też odpuści,
ma swe grymasy.
Jak każdy facet,
jest władzy łasy.
Marzanna musi,
trochę poczekać.
Aż się oczyści,
z kry wreszcie rzeka.
I wówczas będzie,
dzień ten radosny.
Z latem nadejdzie,
pierwszy dzień wiosny…
Komentarze (5)
Ciekawy, przyrodniczy wiersz pozdrawiam;)
Widać, że wszystko się zmienia , nawet powiedzenia,
teraz zimą dzieciom będzie mówił tata: "ABY DO
LATA"... :)
Kto wie jak to z tą wiosną będzie:)
Wiersz na czasie.
Pozdrawiam:)
Marek
:)aby do wiosny!
Wczoraj napisałem coś podobnego. Sorry, taki mamy
klimat.
Przy okazji najlepsze życzenia, bo 21 marca to także
Światowy Dzień poezji.