Pijani górą, czyli pogadanka...
Pijani górą, czyli pogadanka
antymoralistyczna
"Bo znasz mnie, panie bracie" mówił raz
trzeźwemu
Pijak w pewnej gospodzie "Mnie po
pijanemu
Nachodzą takie myśli, że aż strach
wymienić!"
"Mówże," rzecze tamten "niech będzie mi
ocenić,
Bo to w twoim mniemaniu trzeźwość - wielka
kara,
A w moim wyznać miłość za mniej niż
dolara.
Może ja ci pomogę zwalczyć myśli
zdrożne."
"Ależ panie, te owe raczej są pobożne!
Rzecz nie w tym, co kusi, ale co oddala!
Jeśli pić, to, na przykład, twa wiara mnie
kala,
Choć staram się być wierny! Chodzę do
kościoła,
I zaraz potem na wódkę, żadna głowa
zgoła
Nie miałaby takiego domysłu w sumnieniu!
Bo to wódkę łączy z dobrem kamień na
kamieniu!
Jakże Kościół z wiernymi, jak pszczoła z
siostrami,
Tak wódka łączy szczerość i odwagę z
nami!
Wierzaj mi, kolego, wiem, co mówię,
przecie!"
Tu mu wnet słuchacz przerwał, mówi: "Świat
na świecie
Że stoi, się dziwuję, skoro takie rzeczy
wykładasz mi ty jeden! Mam przecie na
pieczy
Swe dobro, więc mi nie mów, że alkohol -
rada
Na moje wsze problemy; niech mi pleban
gada,
Że dobrem jest łączenie się z Bogiem w
spowiedzi!
Zawżdy niech zdycha, który w innych sferach
siedzi!"
"O nie, mój panie miły, przeczysz ty sam
sobie!
Śmierci życzysz ty rychłej pobożnej
osobie
Która jeno odmiennie boże słowa widzi?
Niech zawżdy (Broń cię Boże!) każdy z
ciebie szydzi,
Niech twoja głowa spadnie z piedestału
pychy!
Najłacniej by mi było, byś wszedł między
mnichy,
Ale, że mam cię koło, dam ja tobie rady,
Jak żyć, by wżdy nie głupieć, by nie szukać
zwady.
Otóż wiedz, mój bracie, że pijaństwo -
zguba!
Ale rozumne pijaństwo! W tymże dla nas
chluba,
Gdyż to przecie wyraźne: pijany -
mądrzejszy,
Śmielszy, ważniejszy, lepszy, w ogóle
piękniejszy.
Ba! W calu każdym nie widać w nim
złości.
Czasem jedno mrok ciepły w głowie mu
zagości,
Ale to sprawka szatana! Powiem tobie
szczerze,
Że od pewnego czasu w boże chęci wierzę,
Jakoby wiódł nas w picie, w obłęd ten
uroczy.
I powiem tobie jeszcze, że, na moje
oczy,
To świat jest w tym piękniejszy! Pamiętaj,
z umiarem!
Oczywista, że jeśli pić będziesz nad
miarę,
To grzech niewybaczony! Ale dla okazji,
Na przykład pobranego uczczenia
fantazji,
Albo pogrzeb, ostatki, Boże narodzenie!
Albo też i Wielkanoc; boże to zdarzenie!
Ponadto: cóże jeszcze może mnie
popierać?
Picie (a nie pijaństwo!) umysły otwiera,
Stają się lepsze słowem, czynem,
zagadnieniem!
Jednym pijak może stwierdzić
powiedzeniem
Co to świat, co to gusła, po cóż to
żyjemy!
Jak łatwo! A wy ciągle "my
dysputujemy..."
Dosyć! Pijak - pijakiem, słów nie będzie
trwonić,
Tylko odda się łacno za szczęściem
pogoni;
Bo otóż to na świecie szczęście chcemy
znaleźć,
Lecz pobożnie, nie z diabłem, sięgać Raju
stale,
Mieć ułudne wrażenie, że się jest w nim
zdrowym!
Że ma się cudne wizje w świecie
kolorowym!
A kto nam to powiedział, że Adam był w
Raju
Trzeźwym? Może i Ewa? Nie stali na
skraju
Przepaści? Któż przewidzieć może, jakie
jadło
Im w spadku po czynieniu Bożym jeść
przypadło?
Na końcu ci opowiem, że ja sam też
chciałem
Przestać pić, niezłą nawet motywację
miałem;
Odeszła żona, rodzina; pracę, dom żem
stracił;
Li na moim pijaństwie się karczmarz
bogacił.
Nie powiem, źle mi było. Po jego więc
radę,
A on mi: szukasz szczęścia, masz w swym
szczęściu zwadę.
Więc naraz żem zrozumiał, że żeby
uczciwym
Na umyśle być zawżdy i przesprawiedliwym
Chociażby z samym sobą, piciu pofolguję,
Chociaż czasem to picie koszmarami
truje."
Na to rzecze mu trzeźwy: "Ale ze słów
twoich
Wynika, że nie miewasz żadnych mądrych
swoich
Przemyśleń, tylko pijesz, bo pić tylko
umiesz!"
"Aleś trzeźwy?" "Jak widzisz." "To mnie nie
zrozumiesz."
Satyra to za bardzo chyba nie jest, ale...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.