pióro
na bezlistnym
nagim krzewie
oskubanym przez wiatr w gniewie
pędzący za szarą chmurą
drżało złote pióro..
patrząc
jak skrzy tak radośnie
niczym rzeka
wdzięczna wiośnie
zakrywając dłonią oczy
wpięłam je
w czerń mych warkoczy..
jak gałązkę wierzby
w dzbanek
zanurzyłam
jak kochanek
co swe ciało w drugie wplata
by obudzić się
skrzydlata..
by to lśnienie
złote brzmienie
wibrujące z każdym tchnieniem
wdychać z tlenem
dookoła
bo mam w sobie
archanioła..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.