Płomyk w dłoniach dziewczynki z...
Na spacerek z żoną idę
Nim nastanie czas kolacji
Widzę liczby zer szeregiem
Krzyczące o kumulacji
No cóż, żono - zapłacimy
Ten podatek od nadziei
Potem śmiało pomarzymy
Co się w życiu naszym zmieni
Komu pomóc trzeba będzie
W jakim domu zamieszkamy
Obraz piękny nam się jawi
Jak „Dziewczynce z
zapałkami”
Tak jak jej pozwolił płomyk
Uruchomić wyobraźnię
Tak i nam kupon różowy
Nadzieję dał najwyraźniej
Lecz znowu nie te - jak zwykle
Liczby dzisiaj wydmuchano
W maszynie ze szkła i niklu
Znów do pracy trzeba rano
Zgasł nam w dłoniach płomyk mały
Tak jak w baśni Andersena
Tej dziewczynce i rozwiały
Znów na tydzień się marzenia.

yanzem

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.