Po niedzieli
Proszę mi wierzyć,
Już w poniedziałek.
Chcąc tydzień przeżyć,
Szanse mam małe.
Bo po niedzieli,
Głowa wciąż boli.
Do równowagi
Wracam powoli.
Bo po niedzieli,
Wcześniej sobocie.
Marzę o wszystkim,
Lecz nie robocie.
A jednak muszę,
Wstać w poniedziałek.
Tydzień jest długi,
A szanse małe.
Bo po niedzieli,
Firma już czeka.
Ja jeszcze jestem,
Wrakiem człowieka.
Bo po niedzieli,
Czeka maszyna.
Ja część maszyny,
Tej przypominam.
Jednak przeważa,
Te doświadczenie.
Prysznic, dwie kawy,
Wraca krążenie.
By po niedzieli,
Pełen wigoru.
Zjawić się w pracy,
Jak okaz wzoru.
By po niedzieli,
Wziąć do roboty.
Żal, że daleko,
Znów do soboty…
Komentarze (3)
Przeżywałem te poniedziałkowe powroty do codzienności.
Proponuję, by ustalić nowy kalendarz, w którym tydzień
składałby się tylko z piątków, sobót,/wolnych/ i
niedziel.
Pozdrowienia.
wieczór ucieszy
Dobre,wielu tak ma.Pozdrawiam.