podróż prawie sentymentalna
nie wiedzieć czemu, nie wiedzieć gdzie,
poukrywano wszystkie moje wonne dni,
dawne dni, kusząc w przerwach projekcją,
jak reklamą, w której macierzanka na
palcu,
pepegi na nogach, a ciepła piana pod
nosem.
z saganka, prosto od graniastej.
nie wiedzieć kiedy, nie wiedzieć jak,
pozamieniano zapachy w szybkie
skojarzenia,
płytkie metafory zwykłej codzienności,
dla której biedronka, to już nie
chrząszcz,
adidas stał się chorobą, a do garnka
wrzucamy w sieci.
łaciata - tekturowy stwór.
nie wiedzieć kto i po co zrobił mi ten
żart
i gdzie jest ten, który się teraz z niego
śmieje.
tak czuję, lepiej nie wiedzieć.
Stalewo - maj 2009
Komentarze (18)
Miało być "tęsknocie":)
Ciekawie o zmianach i tesknocie za tym co było.
Zastanawiam się, czy słowo "dni" w drugim wersie jest
niezbędne?
Miłego wieczoru.
tak właśnie, jak żart... łaciata w kartonie i śmieszno
nie jest... żal tamtych saganów... było, minęło -
sentymentalnie, ciepłe wspomnienia - fajny wiersz.