Pokochałem jej poezję
Wokoło las kominów to Śląsk rzeczywisty poję nim duszę, ,żwir pod stopami perlisty samotna myśl w mgielnej przestrzeni składam w sobie strofy wiersza o mojej ziemi
Kiedy nadejdą zimowe wieczory
wezmę do ręki barwny wełny motek
Będę go wolno rozwijał na stole
i wiązał supełki i zaplatał w warkocze
Pomiędzy supełki będę szydełkiem
wplatał słowa wiersza ukochanej poetki
Jej strofy, w nich literki migotają
srebrem
Każdego dnia uciekają ku niej moje myśli
Migotliwe ogniki - czas usiąść przy
stole
i połamać opłatkiem, bliscy się
zebrali...
Patrzę a tam, pod choinką, ze strof ciepły
szalik
wydziergałaś go dla mnie i wplotłaś nuty
kolęd...
Czy to nie jest szczęście?
Autor:slonzok
Bolesław
Komentarze (8)
Bolesławie super pomysł - wzruszyłem sie i ja
pozdrawiam
Pięknie potrafisz dziergać słowami.
Miłego dnia.
Cieplutkie słowa w pięknym wierszu - to jest
szczęście. Pozdrawiam.
wzruszyłam się..,pozdrawiam
Bolesławie! Nietuzinkowy wiersz, wydziergałeś
supełkami słów, na dzień dobry. No i ten szalik, pełen
szczęścia, również niezwykły. Zatrzymujesz, tak
niecodziennym splotem słów. Uznanie i pozdrowienia,
pod nimi zostawiam. Grzegorz
klimatyczny, to ciekawe że czasami szczęście jest tak
blisko, trzeba tylko potrafić i chcieć to dostrzec.
Pozdrawiam !
milusio w:)
Ladnie Bolesławie. Zwłaszcza ostatnia strofa piekna.
Milego