Pomoc nadejdzie...
Wszystkim, którzy myślom, że tylko ich spotyka nieszczęście w życiu...
W bezsensownym świecie ludzkich potrzeb.
W roli głównej czarny człowiek-biały
pogrzeb.
Uciekinier zatrzymuje się na rozdrożu
dróg,
Nie wie, którą wybrać, nie ma pojęcia
znów.
Nabyte doświadczenia, które życie
przetwarza i zmienia,
Zwykły, biały człowiek nie ma nic do
powiedzenia.
Choćby klął Boga, unosił się dumą swą
Nic mu to nie da, to jak z Syzyfową
pracą.
Moneta podrzucona w przestrzeń spadnie,
Nie ukaże orła, ani reszki póki nie będzie
na dnie
Rzeki, głębokiej z niezliczonymi
dolinami
ulic łączących mózgowe półkule.
Nie ma jak proso, jesienne, a nawet
zimowe.
Dojrzałe jak rolnik-tak, to ono- ci opowie.
Wtrącone epitety nie zmażą wielkiej
hańby.
My to tylko ludzie, nie naprawimy swej
karmy.
W życia fabryce ludzie robią ponad
godziny,
Produkują większość złości i naftaliny
Zanieczyszczają miasta niszczą mosty i
rzeki.
Ale poczucie winy u nich to stan daleki.
Ludzkość to dobra rasa ze złymi
nawykami,
Bóg chciał to naprawić z zakasanymi
rękawami.
Zesłał syna swego , po to żeby o nas
walczył,
Po to żeby nowe życie dla nas wywalczył.
I co mi z tego przyszło?! Chodzenie do
kościoła?
Czy siedem sakramentów od życia aż do
śmierci.
Ja wolę być za wolnym, nie mieć
ograniczeń,
Nie słuchać bezsensownych bez pokrycia
boskich życzeń.
Komentarze (1)
Witam.Przeczytałam z zainteresowaniem.Proponowałabym
tylko w trzecim wersie zamiast"na rozdrożu
dróg"napisać"na rozstaju dróg"
A poza tym wiersz skłania do przemyśleń..trochę bunt
przemawia przez autora.
Pozdrawiam