poranna piosenka o Turbaczu
wpół do siódmej - kiedy wracam
z nocnej zmiany - pora spania
lecz tu - w półśnie zagrzebany
obraz gór mi się wyłania
spoza szyby mgłą zasnutej
kroplami poprzecinanej
...by tak włożyć ciepłe buty
w trasę ruszyć - wcześnie rano
iść pod górę - z trudu śmiać się
przez kolejne zmierzać szczyty
a im ciężej - to tym bardziej
w sercu pałać swym zachwytem
co wschód słońca pokazuje
tego nigdzie nie zobaczysz
pod szczytem twarz jego ująć
znów zakochać się w Turbaczu...
Komentarze (1)
fajny wierz złośnico:)..