Porzucona przez macho
zainspirowałam się częściowo porównaniami pewnej młodej poetki..pozdrawiam ją serdeczne:*
Opalony macho za mną podąża
Na koniu niewiarygodnie białym
W licznych rozterkach mnie pogrąża
Być może kocha mnie sercem całym...
Trwa w swym męskim postanowieniu:
Zdobyć białogłową różę wśród szkodników
W tym zepsutym genetycznie otoczeniu
Pełnym miłości barwników...
I ja wtedy głupia uległam
Opętana jego iście rycerskim wdziękiem
Pod jego skreatynowanymi ramionami
poległam
Bo nie napawał mnie wtedy lękiem...
Ta miłość kwitła we mnie
W nim też by się wydawało
Lecz ma nadzieja wzbudzona daremnie
Bo to powoli wygasało...
Znów sama jak zawsze zostałam
Jak w teatrze świata marionetka
Niejedną noc przepłakałam
Taka to życia ruletka...
Jednak jedno wyniosłam z tej przygody
Nigdy więcej cwaniaka w czarnej becie
Obiecującego miłość i nagrody
Udającego księcia w złotej karecie...
Takiemu jednemu gościowi....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.