Potem ją poznałam ...
Któregoś dnia przyszła ONA
całkiem niespodziewanie nieproszona
rozstawiła graty zlustrowała kąty
powiedziała że teraz nastają jej rządy
potem powoli jakby od niechcenia
wzięła się za szafy i bez pozwolenia
wyrzuciła stringi i mini spódniczki
pomyślałam dewotka nawiedzona jakaś
lecz to żarty nie były nie nie była taka
bolał ją kręgosłup i sztywniały stawy
któregoś dnia rzekła - cóż koniec zabawy
szalonych tańców dźwigania zakupów
kupić mi zamierza tę torbę na kółkach
mówi coś o lasce o niskich bucikach
co miała na mysli nie chce mi się wnikać
mam tyle na głowie tyle do zrobienia
a ona mi truje jak jakaś hetera
wyrzucę ją z domu wywiozę do lasu
potem ją poznałam... tak to jest ONA
starość ...pokorna służka czasu
Komentarze (4)
tak ze starością żartów nie ma, ale ma też dobre
strony :-)
Zostaw sobie na pamiątkę choć jedna parę stringów:):)
Pozdrawiam+++
Witaj - tylko przyklasnac i szkoda ze tak pozno. Masz
racje ze starosc nie czeka, a miniowy i bluzeczki
frykoteczki teraz slad pozostawily na zdrowiu - kto to
jednak dawniej o tym myslal? Dobry wiersz...powodzenia
Bardzo ładny, ciekawy wiersz.
Interesująco przedstawiłaś starość.
Pozdrawiam:)