POWIESIŁEŚ SIĘ NA TYM DRZEWIE...
Bo życie powinno się toczyć dalej, nawet po stracie bliskiego...
Patrzę przez szyby okna...
za nimi stare, mocne drzewo
To była moja jedyna porażka sromotna...
Dziś Ciebie nie ma Tu...myślę trzeźwo...
Pamiętam Twój dziki wrzask: PATRZ
wyjrzałam przez okno,zobaczyłam Twoją
zmienioną twarz...
i sznurek niebieski zawiązany wokół
szyi...
Później tylko Twe zakrwawione ciało
myli...
Widziałam jak drgasz, bo tlenu brak...
czasem w nocy ogarnia mnie strach...
I staję przy oknie,widzę ducha Twego z
wyciagniętą ręką
zapraszasz mnie do siebie, łączyła nas
miłość wielka...
i wiem, że prędzej czy później będe wisieć
na tym samym drzewie...
Tobie me serce i duszę powierzę...
Lecz jeszcze nie teraz,idź duchu...
odchodze od okna...nie mam posłuchu...
I tylko powiew świadczy o tym, ze odszedłeś
w dal...
Ludzę mówią:TY GO ZABIŁAŚ, TERAZ ZE WSTYDU
SIĘ SPAL...
A ja wciąż wierzę, że to był tylko zły
sen...
że znów pójdziemy daleko hen...
bez sznurka na szyi...razem szczęśliwi
będziemy żyli...
tylko niech nie odchodzą za szybko...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.