PRIMAVERA
PRIMAVERA
Zjawiła się bez uprzedzenia…
Kiedy się rano obudziłem,
Jej zapach świeży, delikatny
Czułem, gdy oczy otworzyłem…
Zaraz wiedziałem, że to ona!
Nikt takich perfum nie używa,
Jedynych, przez nią wymyślonych…
Westchnąłem… Czułem się szczęśliwy.
Ruszyła, tańcząc, do ogrodu,
Różdżką gałązki potrząsając…
A co dotknęła, ożywało!
Na co spojrzała, rozkwitało!
W kreacji zwiewnej i kwiecistej,
Jak baletnica, bez namysłu
Biegała lekko, na paluszkach…
Tam, gdzie stąpnęła, krokus błysnął…
Wiatr psotny igrał z jej sukienką,
Pieścił pierwiosnki i prymule…
Ona w bzów kępę się schowała,
Muskając słodkie pąki czule…
Na koncert nocny wśród kasztanów
Słowików chóry zaprosiła,
By zakochanym wtórowały,
Gdy rodzić się zaczyna miłość…
Odeszła z bukiecikiem fioków,
Mijając uśmiechnięte róże…
Jeszcze zalotnie coś szeptała…
Ale już tego nie powtórzę!
Komentarze (6)
ach, te Włoszki!!
Lekko, zwiewnie, wiosennie.
Fajnie:))
Bardzo ładny. Pozdrawiam serdecznie
Wróżka :) Ładny wiersz.
I Krzemanka słusznie sobie czyta wg mnie :)
Czytam sobie bez "ja" w ostatnim wersie:))
Śliczna ta wiosenka. Miłego dnia.