Przebudzenie blisko nieba
Pod tryumfalnym łukiem brwi
bezszelestnie otwieram kluczem ust
twoje jeszcze śpiące powieki.
Ciasnym od czułości splotem
wiążemy roziskrzone spojrzenia
ciesząc się powrotem po nocnej rozłące.
Wszeptuję w potok włosów u skroni
tylko nam znane słowo - zaklęcie
otwierające komory naszych serc.
Dłonie wygłaskują szyfr na łukach bioder
i odsłaniasz miłosne owoce ciała.
Jeszcze nigdy nie byłem tak blisko
nieba.
autor
zaklinacz
Dodano: 2010-02-03 11:28:06
Ten wiersz przeczytano 671 razy
Oddanych głosów: 13
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Oby peel miewał takie chwile jak najczęściej -
szczególnie z ostatniego wersu.
właściwie to życie. ciekawe te niebo. ;)
piękne niebo dla dwojga Erotyzm subtelny w wierszu
Bardzo urokliwy wiersz:)
czy równie pięknie potrafisz opisać piekło?:)
Jak widać w Twoim wierszu, miłość jednak prowadzi do
nieba, życzę przestąpienia jego bram. Ciekawa
inspiracja, podoba mi się. Pozdrawiam:)
delikatnie pieścisz słowami...uwydatniasz kształt
rozkoszy...błękit nieba dotyk i szczyt...pozdrawiam..