Z radością poszedłem zrywać światło
Z radością poszedłem zrywać światło z
nieba
pod wodospadem słońca płukać swoje stopy
chyżo przemykać między kałużami cieni
Cały od deszczu tych świateł przemokłem
mam mokre włosy i mokrą koszulę
i przemoczone myśli które
zakląłem w złoto świetlistych mocarzy
aby na wiecej jeszcze sie powazyć
Pachniałem ciepłem południem rozgrzany
i rozgarniałem wzrokiem niemal wszystko
słońce jak wielkie ziejące smoczysko
albo jak anioł o sercu nieznanym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.