Rejs łodzią życia
Łódź moja płynie po morzu wzburzonym,
Nie wiem gdzie wypadnie przystań mego
życia.
Piętrzą się przede mną problemy szalone,
Jak wielkie bałwany trudne do przebycia.
Na łodzi mej zawsze żagiel mam rozpięty,
Który napełniłaś swej miłości darem,
Jego widok w sercu łagodzi odmęty,
Stan taki w podróży miewa wiele zalet.
Wzniecona iskierka ciągle w sercu
płonie,
Ciepła jej codziennie strzegę oraz
blasku,
Praca nawet ciężka nie rani mych dłoni,
Szczęśliwie wychodzę z każdego
potrzasku.
Jak długo samotnie będę jeszcze pływać,
Żadne znaki do mnie nie spłynęły z
nieba,
Samotność jest podła trudno z nią
wytrzymać,
Jej podłość z godnością będzie znosić
trzeba.
Nadzieja na zmiany tego stanu rzeczy,
Niczym ręka wróżki doznania łagodzi,
Wiara mnie na pewno do końca wyleczy,
I będę mógł wysiąść z tej nudzącej
łodzi.
Komentarze (19)
...Los ma wiele niespodzianek...nadzieja i wiara
wzmacnia...ciekawe porównanie...pozdrawiam :)
Życie, jak samotny rejs po morzu życia, dobry wiersz.
Piękny porównanie życia do wzburzonego,
nieobliczalnego morza. Świetna robota !
dobrze że płynąc po morzu życia jest z tobą nadzieja
Pozdrawiam