Są takie prośby
Pod górą - szarą - kopertę otworzyła.
Pękały drzewa, ziemia, naczynia -
wszystkie.
Szara zawartość mościła się w
szczelinach.
Ona - w bezdechu - czuła, jak ogarnia
zima.
Krzyczała tak głośno, że słychać nie
było.
Powracało: Dlaczego? Moja wina?
Uśmiech wyczarowała, by strach
zmniejszyć,
wtedy powstało tysiąc beznadziei -
wierszy.
Szklanki rozbijane o ścianę, igły,
maski na twarz - wkładane, zdejmowane.
Powietrze z koncentratora i hostia na
ławie.
On był - zamodlony - głos mu uwiązł w
gardle,
wyjaławiał znaczenia słów 'prawda,
naprawdę'.
Prosiła wiele razy: Na co jeszcze
czekasz,
już się wypełniło, ponad brzeg
wyciekło,
musisz tylko dogasić.
Piekło, piekło,
piekło.
Komentarze (48)
Trudny wiersz
wart głębszego przeanalizowania
miłego
Dobra poezja. Do kontemplacji.
Przepraszam Wszystkich, którzy wcześniej skomentowali
ten wiersz.
Musiałam jeszcze coś poprawić.
Pozdrawiam:)