Schiz trzeci*
idę przez drogę
skutą lodem
z mym zeszytem w dłoni
jestem ciągle na pogoni
życia monotonii
gdy wszyscy ulotni
markotni
zawsze gdy przechodzę patrzę w twoje
okna
zadaję pytanie "czy nie jestem tego
godna?"
zbyt zła na rodzinę?
jaką znajdziesz przyczynę?
uporczywie
do ciebie uczucia żywię
lecz je skryję
nie widziałam cie od dawna
przyjemność to żadna
chociaż życie przygniata
mi wszystko lata
szukam dobrego świata
życzliwego brata
a nie kata
który do mnie "szmata"
mówi i się tym chlubi
niech się zgubi
w życia korytarzu
oh, plotkarzu
co tam szepczesz?
jakiś trunek chłepczesz
tak łapczywie świnio wpraszasz się do
towarzystwa
to sprawa oczywista
głupota czysta
rzecz krytyczna
nie będe twoim kotem
za żadną kwotę
ani teraz ani potem
ani przelotem
widzę, patrzę, obserwuję
myślą dobrą świat ratuję
psychę kuruje
gdy życie rujnuję
do przodu pruję
i nie żałuję
lecz szachuję
kupuję
nowe płyty
różne bity
czas rozbity
to nie mity
a hity
czyś przybity?
Myślisz?
swą wypowiedź uściślisz?
co przedstawiasz swą osobą?
zmienną jak pogodą?
czyli?
w głowie ci się już myli?
chciałaś zniszczyć, chciałaś zniszczyć i
wyniszczyć
mnie? nie?
nie kłam nie ładnie
Roxy podpadniesz, jej każdemu
podpadniesz
spadniesz!
w dół, w dół
czy słyszysz ten tłum?
gra wasza Roksana
tutaj od rana
zbija was na kolana
niepokonana
już ci odwala?
i bardzo dobrze, cieszę się z tego
i z mego cholernego super ego.
zielone słońce, czerwone niebo
czy chmurka będzie pod nazwą kredo?
czarne tu kwiaty jak czarne myśli
czy to realizm czy to się mi śni?
żółciutkie mlecze
a czas się wlecze
kartkę tę męczę
nie zdzierżę
różowe pierze
w różowe pierze nie uwierzę.
* seria nielimitowana... dziś jazda bez trzymanki
Komentarze (1)
ciekawy wiersz... taki ... inny niż wszystkie:P tylko
ten osttani wers jakoś nie tak... ale to moje zdanie:P