Sen o astralu
enter the
dymna przesłona i widok, grzechu
jak zardzewiały nóż, rozplatając
jaźń na polowy, nierówne ,życiowo
nie odbiorę przyjemności, zakazić miasto
służby w milionach liczone
od jednego sennego uderzenia czeladnika
do początku istnienia i z powrotem
odzyskuje jak spalony dysk
pamięć czy jakiekolwiek senne zaczepki
po lunatycznym tańcu
jak u zarania dziejów, przez drewniane
posadzki
planując nędzny pucz
taka mała rewolta, może wtedy ujrzysz
jak uzdrowiony ślepiec, że za liczbami
jak w rządkach urzędowych szmatławców
kryje sie prawda, nie wliczona w billing
i nie myśl ,że kiedykolwiek czułem
więcej
niż te kilka krzywych uśmiechów
jak dachówka w chandrze jesieni
się wyklepie
po ramieniu
...something.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.