Sen o nim
Gdzieś w świetle świec,
Zobaczyłam te oczy niebieskie,
On nie mówił nic,
Tylko szedł ku mnie,
Jakby płynął i płonął
Jakby długie ręce,
Zamknęły mnie,
Więcej nic.
Jego długie palce wielkich dłoni,
Wędrowały tam gdzie nikt ich nie dogonił,
Gdzie dotykiem tym dotykał mą duszę,
Dotykał ciała, rozgrzewał i spalał,
W tym płomieniu i w tej namiętności,
Nic nie miało końca,
To jak cud miłości,
Gdzie wszystko jednością,
W tym momencie krótkim,
Czułam jak lecę,
Że spadam, że świecę,
Że świat jest tylko dla mnie i dla niego,
Bez słów, bez spojrzeń i strachu żadnego.
I w tym momencie się obudziłam,
Ja tylko śniłam,
Ja tylko marzyłam,
Płomień pozostał,
Namiętność mnie spala,
To jest to czego chciałam,
Tylko że nie całkiem sama…….
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.