sen znowu się spóżni...
myśli wszystkie w słowa ubieram,
by ich nagością przechodniów nie
straszyć...
płaszcz zarzucam,by okryć to ,
czego powiedzieć się nie da...
i umykam...pospiesznie rozglądając się
i trwożąc,że mnie zaczepią...natrętni,
ciekawi,bezduszni...
myśli moje w słowa ubieram,
bo nagie ich kształty straszą mnie
samą...
a sen?...cóż ...sen znowu się spóżni.
czasem codzienność bez znieczulenia jest nie do wytrzymania-świadomie odmawiam narkozy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.