Skamieniale... (Raz za razem)
gdzieś między palcem a włosem
istnieją skamieniałe wątpliwości
w faliste kręgi szeptu
zgniecionego łzą
wymarły płomienne obietnice
rutynowe wyznanie straciło przydatnośc
lepiej zadumac się nad lasem
niż pielęgnowac nieprzystępne lilie
zdrętwiałe pocałunki
opadł mdły sentymentalizm
spójrz niebo ciemnieje
za bardzo siebie chcieliśmy
tak trudno zapamiętac
drżenie zdradzonych ust
istnienie to wojna i ból
jaźń mająca czworo oczu
może powinnam istniec w niepamięci
okryta spleśniałym żarem miłości
może tak będzie lżej
Komentarze (1)
Hmm .. miłość ..
interesujący wiersz :*