Słona łza
Refleksja po śmierci koleżanki
Słona łza
Gdym się pojawił na tym świecie,
Nie miałem nic prócz słonych łez,
I tego serca co kochało,
Wierząc że ktoś je kocha też.
Przeżywam życie tak jak umiem,
By słonych łez nie było już,
Widzę ja kres tej mojej drogi,
Który się zbliża i jest tuż tuż.
Nie mogę rozdać ja pieniędzy,
Bo com zarobił to żem zjadł,
Choć nie zaznałem w życiu nędzy,
to żyłem skromnie a nie kradł.
Nadziei ja rozdaję słowa,
Niech radość dają tym strapionym,
Gorąca serca mego mowa,
Będzie kierunkiem wymarzonym.
A dzisiaj takie mam pragnienie,
Gdy przyjdzie kres tej mojej drogi,
Urońcie łzy te takie słone,
Wspomnijcie bieg tej moje drogi.
Komentarze (3)
Wymowny wiersz, trudny to czas, gdy ktoś odchodzi,
pozdrawiam :)
Nie wiadomo, kto pierwszy dotkie zimnego kamienia od
spodu...póki oddychamy odsuńmy kres życie w niepsmięć,
choć wiemy, że i tak nas to czeka...
pozdrawiam
"Opłakiwać śmierć, to nadgryzać kamień."
- Zyta Rudzka.
Miłego dnia Kuba piękna refleksja na temat życia
i śmierci jednocześnie.