Słone śnieżynki część czwarta
Słony smak towarzyszył również ludziom,
którzy
nie umieli zrozumieć powagi sytuacji.
Każdej kolejnej nocy było podobnie.
Wściekły
styczniowy wiatr odbijał się o ściany,
pchał się przez nieuszczelnione okna, jakby
chcąc pokazać, że to on jest tu u siebie, a
nie ktoś inny.
Rankami, słoneczne światło przenikało przez
szpary w zasłonach, zalewając pokój w
którym
tańczyły drobinki kurzu. Nie chciało się
nawet wstawać, z rezygnacją więc lustrowała
całe pomieszczenie.
Wersalki przykryte spłowiałymi narzutami
i
jedna na drugiej rzuconymi poduszkami, w
kolorach trudnych do rozeznania.
Trzydrzwiowa stara szafa z lustrem, obok
dostojne tremo z niską toaletką.
Na ścianie święte obrazy N.M.P. tuż obok
namalowany portret gospodarzy.
Ściany pomalowane białym wapnem,
niestety,
chyba bardzo wiele lat temu z kruszącym się
tynkiem. Po skromnym śniadaniu, głównie w
milczeniu, postanowiła udać się do
miasteczka, by zwiedzić to co sobie
zaplanowała, choć wszystko miało już
słono-gorzkawy smak.
Cdn.
Tessa60
W życiu nie chodzi o to co człowiek
posiada,
ale co robi i jakim jest człowiekiem.
Autor nieznany
https://www.youtube.com/watch?v=E1swaT9TzIQ

Tessa50



Komentarze (28)
Czas nadrabiac zaleglosci.
Powiew smutku, ale w dalszym ciagu opowiesc intryguje.
Czytam z podziwem.
Lacze serdecznosci. :)
Zostawiam podobanie
Pozdrawiam Teresko:)
Z uwagą przeczytałam Twój tekst.
Świetnie napisany. Czyta się go jednym tchem.
Przechodzę do kolejnego...
Ciekawa jestem co ciekawego się wydarzy podczas
zwiedzania miasteczka, do którego wybrała się peelka.
Przygody niosą ze sobą różne niespodzianki, czasem
miłe a czasem intrygujące ale zawsze napawają
ciekawością i będą kolejnym przeżyciem, które na długo
pozostaną w pamięci.
Miłego dnia, Teresko :)
Melancholijny, piękny opis
z odcieniem smutku.
Pozdrawiam serdecznie Teresko:))
Czytam z zaciekawieniem bo fajnie pelka pisze.
Pozdrawiam
Z zaciekawieniem czytam wszystkie tu komentarze
nawiązujące do opisu tylko szkoda ,że to wszystko
autorka widziała w swojej bujnej wyobraźni a może to
wspomnienia jej dzieciństwa z jej rodzinnego domu na
Podlasiu przywołane zimnym wiatrem?
Tereniu trudno mi skomentować przeżycia Pelki, dlatego
przekazuje co moja mama powtarzała.
Warto dostosować się do ogółu,
wtedy łatwiej jest zaklimatyzować się w danym miejscu.
Sprawdziłam na sobie i wiem, że to działa.
Pozdrawiam serdecznie.
Zmienia się smak na słono-gorzki i coraz bardziej
intryguje mnie ta przygoda...
Obiecujesz, że CDN więc do zobaczenia wkrótce :)
I znowu doskonale i obrazowo.
Tutaj wszystko widać, słychać, czuć...
A jak już wspomniałem pod częścią trzecią, ten klimat
budzi we mnie pewne wspomnienia...
Pozdrawiam ciepło, Teresko :)))
PS Wiem, gdzie jest Willa Alaska, bo mieszkałem na
Osiedlu Skalnym, a na Kruczych Skałach (m.in.) uczyłem
wspinaczki :)
Znam tego typu miejsca, może nie dosłownie takie, jak
wspaniale tutaj opisujesz. Są bardzo nieprzychylne
osobom z zewnątrz i powinno się je jak najszybciej
opuścić, ale jestem zazwyczaj uparta i mam na nie
sposoby. Ale już z ludźmi tam mieszkającymi, czy
właścicielami bywa gorzej, a to głównie od nich wiele
zależy.
Z dużym zaciekawieniem czekam na ciąg dalszy...
Miłej, pogodnej niedzieli życzę, Tesso:)
ten dolny przypis bardzo mądry.
Wiersz piękny Teresko. Tak plastyczny.
Piękna, poetycka proza!
Opis wnętrza domu nastraja melancholią i zaciekawia
czytelnika. Pięknie opisujesz te wszystkie detale,
które pozwalają w pełni odczuć atmosferę tego miejsca.
Doskonała narracja!
Czekam na ciąg dalszy.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Masz rękę do pisania opowiadań. Wiem coś o tym bo już
kilka powieści w mojej szufladzie leży. Ważne że
robisz co lubisz. Pozdrawiam z uśmiechem:))
Coś atmosfera się psuje. Pewnie chmury covidowe blisko
krążyły.