O słowie
Elokwentnym być łatwo, o bardzo łatwo
– zgadujesz?/
Milczeć tylko dziś trudno, o bardzo trudno,
wciąż trudniej – nie ma chwili
wyniosłej/
Ilekroć zamykam, życie usta rozwiera,
wydziera słowy duszy zazdrosnej/
Liczyć na pokorę jest jak zgasić słońce
– można – spróbujesz?/
Echo tej maniery z mojej twarzy bije, żyje
własnym życiem, soki też wydziela –
trujące/
Mowa pusta wyłazi jak z kurzu pluskiew
– dawniej podniosłego – dziś
już tylko brudu/
I ona też jest marna, też brzydzi –
mnie, bez końca, na nowo – nie
doznaję cudu/
Lecz czy będzie zmysły cieszyć, jak winny
mnie ode mnie rzeczy pochodzące?/
Czego ma chcieć człowiek, jednak, jak nie
chwili ciszy/
Udanych milczenia godzin w półmroku
piwnicy/
Daleko od ludzkich spraw codzienności,
gdzie głęboko wszyscy się wydają prości/
I tak właśnie me marzenia snuje/
Jak prawdziwie mądre dziecko, cicho/
A czy ktoś przystanie, pochwali – to
się nie liczy, więcej, cały tym swoim
„a!” świat wali, rujnuje/
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.