Śmierć
Przyszłaś do mnie wczoraj wieczorem,
przynosząc ze sobą zapach kadzideł.
Spojrzałam w Twoje puste oczy,
ciepłe od niepewnych płomieni gromnic.
Uśmiechnęłaś się do mnie
spokojem tych, co już odeszli.
Jak dziecko szukające schronienia w
ramionach matki
ukryłam twarz w Twojej sukni...
Tak zimne były twoje sine usta,
gdy składałaś pocałunek na moim czole.
Chciałam coś powiedzieć...
Ty przerwałaś głosem,
w którym jeszcze brzmiały łzy
-tych co pozostali
Jeszcze nie czas, ale nie płacz
JA WRÓCĘ....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.