Śmierć Elfa
Dla wszystkich elfów i ich przyjaciół od Elfa Leśnego Naurroth'a
W karczmie "Pod junakiem brązowym",
przy nikłym świetle i piwie imbirowym,
zebrała się wioskowa świta wokół człeka,
któremu od brzemienia lat pociężała już
powieka.
Posiwiały, zgarbiony,
przez czas doświadczony
jął prawić opowieść od jego pana mu
powierzoną,
w smutek, powagę i nostalgię obleczoną.
Pociągnął jeszcze z kufla i zanucił po
cichutku:
"Dzień zwycięstwa był to, lecz i smutku,
Przechadzałem się po Wielkiej Bitwy
polu,
wzrok błądzący nagle zbystrzał, a serce
zawyło z bólu.
Oto mój przyjaciel i wierny kompan ciężkich
chwil,
leżał raniony śmiertelnie, a w ręku trzymał
złamany miecz - Lairil.
Przyklękłem i w niebieskie oczy
spojżałem.
Gorzko zapłakałem, a płacząc
rozpamiętywałem
nasze pierwsze spotkanie, gdy przez Mroczną
Puszczę wędrowałem.
I spytałem tak, jak wtedy w lesie:
Dokąd mkniesz czcigodny elfie?
A on odpowiedział tak jak wtedy w lesie:
Tam, skąd wiatr swą nieśmiertelną pieśń
niesie,
do lasów plugawą stopą nie splamionych,
do rzek magicznych i potoków
nieujarzmionych,
do krain odległych Tobie, Człowieku,
ukrytych przed Ardą od wieków,
bliższych memu sercu niż magia
Lothlorien,
Tam gdzie tylko pierworodny pójść jest
godzien,
do wyżyn i dolin,
do pagórków i kotlin,
do ojców i matek ukochanych,
do sióstr i braci umiłowanych...
A gdy widząc moje oblicze smutne
zaśpiewał mi na nieznaną nutę:
Nie smuć się przyjacielu,
tam, gdzie ja idę, poszło już wielu...
Nie wiem czy dane będzie nam spotkać się
jeszcze kiedyś,
lecz nie trać nadziei, miej wiarę, ty
któryś..."
Odetchnął głęboko, splunął krwią,
i dalej ciągnął pieśń swą:
...Ty, któryś świat był zdolny poruszyć,
by w ostatnim porywie desperacji mógł
Mordor zagłuszyć.
Lecz nie spocznie zło, póki jedyny
pierścień istnieje,
jedynie w Górze Przeznaczenia, gdzie
piekielna lawa się leje,
da się zniszczyć ostatni artefakt Saurona,
by już nigdy na świecie nie upadła ludzi
korona.
Mój czas się zbliża, śmierć zaciska
pęta,
na Illuvatara cię zaklinam, dopełnij
przeznaczenia i pamiętaj,
użytku z pierścienia niech powiernik
zaniecha,
tymczasem, mae mellon, żegnaj.
Taki oto był koniec najświetniejszego Elfa
tamtych dni,
a mojego przyjaciela i wiernego kompana
ciężkich chwil."
Starzec zamilkł i zapłakał,
a z nim wszytek lud zapłakał.
Nigdy więcej już nie zanucił tej
opowieści,
a i o niej samej zaginęły na zawsze w
Śródziemiu wieści...
seria "Zapomniane pieśni Dawnych Dni"

NeMo forever

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.