Ś.P. Jasia Szatkowskiego
Śmierć to koniec początku i początek końca...
Nie ma Cię tu...na zawsze odszedłeś..
I nie powrócisz, zostaniesz tylko w naszej
pamięci
na zawsze...ze smutkiem w głosie
Tam będzie Ci lepiej, u Boga...
Choć Cię nie znałam zbyt dobrze,
to jednak byłeś mi bliski...
teraz płakać nawet nie mogę.
czując pustkę w sobie...
Jakby wszystko zamarło, gdy usłyszałam te
słowa:
"On nie żyje". Przed Tobą całe życie piękne
jeszcze było...
Zmarnowało się na zawsze...już nie zostanie
odzyskane, Bóg tak postanowił.
Nie poczujesz już nigdy zimna
przenikliwego, czy ciepła ogarniajacego
całe Twoje ciało.
Nie usłyszysz szumu wiatru nad morzem ani
słów ludzi Ci bliskich, ich śmiechu.
Nie zobaczysz już słońca, gwiazd na niebie
ogromnym ani twarzy naszych smutnych,
zamyślonych.
Nie posmakujesz już nigdy masła orzechowego
lub zupy z gorczycy, truskawek.
Nie powiesz słowa do ludzi, rodziny,
przyjaciół i obcych.
Tylko modlitwy ciepłe wznoszone w Twoją
stronę.
Jak trudno jest się z tym pogodzić, że Go
tu już nie ma.
Nikt nie ujrzy twarzy Jego, zębów i
uśmiechu, włosów miłych w dotyku zapewne,
zostaną same wspomnienia.
Byłeś młody, gdy zginąłeś.
Matury nadchodził czas.
Noce deszczowe szumiały, gdyś Ty opuścił
nas.
Początki listopada bolesne niezwykle
były.
Dla Ciebie i dla nas, Twych bliskich,
tych z i z poza rodziny.
Żałoba niezwykle ciemna
ogarnęła nas.
bo byłeś cenionym człowiekiem,
mądrym, umiejętnym.
Ale po co piłeś i do auta wsiadałeś
wnet?
Żeby roztrzaskać się z hukiem?
Nie zastanawiałeś się wtedy pewnie, co
robisz?
Ale tearz juz za późno...
Na miłość czas był, teraz tylko żal...
Życie Twe krótkie było, bo taki był Twój
los.
Lecz Ty w pamięci naszej na zawsze
pozostawisz ślad.
Nigdy o Tobie nie zapomnimy...
Ksiądz mówił:" Tam będzie Mu lepiej".
I my taką nadzieję mamy...
Obyś do Nieba trafił
i został czyimś aniołem.
Dzień piąty listopada,
godzina dwudziesta pięć,
ja piszę te słowa
A Ciebie już nie ma.
Śmierć niczym cienie pozostawia ślady w
naszych sercach i pamięci...
O Tobie zawsze będziemy pamiętać
A gdy w przyszłym roku,
Twój grób odwiedzać będę,
pomyślę o Tobie szczerze,
ze smutkiem i żalem w głębi.
Że nas opuściłeś, ale widocznie tak miało
być,
Tragedia jednym słowem
a dla Twej Matki, rodzeństwa...
Ażwyobrazić sobie nie umiem,
co oni czuć muszą...
Okropność
taka pustka, jakby nic się już nie
liczyło
i już nawet czasu nie odlicza zegar
bo po co?
Jak życie straciło sens...
Dla nich...
Współczuję Im bardzo głęboko,
bo stracić Brata kochanego...
To nie ma porównania...
Do stracenia czegokolwiek.
Jak druga część siebie odeszła...
Ale pamięć droga, wspomnienia ciepłe na
zawsze pozostaną.
To nie realne,
a jednak to prawda...
Za późno kochaliśmy.
Jego już nie ma.
Młodego
Syna i brata,
przyjaciela, obcego
Dlaczego?
Rozpoczął koniec istnienia,
Jego dusza, bo ciało pozostało...
Nie zginie...
w wielkim istnienia tonie,
gdzieś ma swoje miejsce,
gdzie kiedyś się wszyscy spotkamy,
co Go pamiętamy...
Nigdy o Tobie nie zapomnimy... Jasiu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.