Spacer oszpeconą ulicą
stos rozpalonych kłamstw
gorący ogień nienawiści
tysiące twarzy
dym prawdy...
cichy zwyczjany dzień
spacer oszpeconą ulicą
wymarłą z braku świeżego
powietrza
zatrutą złowieszczymi
spojrzeniami
okien bez wnętrza
wypełnionych
nadwyraz
nachalnością szczęścia
przesiane strachem serce...
rozkolysany smutkiem witar
...
i w końcu
upragniony deszcz
nawrócenia
pusty papier
nowy ląd
czysty realny dzień
lepsze dziś
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.