W spadku
pamiętam Cię uśmiechniętą wesołą skromną
jak na starszą osobę troszkę łakomą
choć w boki Tobie nie leciało
zawsze opowiadanych kawałów było mało
nie raz od śmiechu tchu brakowało
razem z nami przy telewizorze
zapominaliśmy o podwórkowym horrorze
szalałaś z dzierganymi skarpetkami
biegając za nami z kijkowymi pomiarami
kiedy się całowaliście chowałem się przed
wami
na bawiony nałogu którego nie brakowało
dymu z papierosów zawsze było mało
przyspieszyły to na co nie czekaliśmy
z świadomością że na to samo umarliśmy
pod wspólnym drzewem się spotkamy
w skrzydła jak Ty będę ubrany
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.