Studnia
do mrocznej studni nadziei wpadłam...
Spoglądam w górę...
w wolności oko..
By wspiąć się wyżej...
jest za wysoko...
Studnia bez dna...
Nie spadam, bo trzymam się siłą
woli...
Droga zsuwania się
znaczona krwią poranionych dłoni..
Jest zimno i ciemno.
A ja oddychać się boje...
Nad głową wiatr żałośnie skomli...
Zamilkły wyrazy nadziei modlitw..
Zamilkło łkanie i łzy już wyschły....
Obojętnym wzrokiem spoglądam
na studni ściany....
Jaki sens ma to wspinanie?
Jaki sens ma to staranie?
Przecież jest o wiele łatwiejsze...
i proste wyjście...
Zamknąć oczy.....
i rozluźnić mięśnie...................
poprostu zasnąć....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.